
Tytuł: "Szeptacz"
Autor: ALex North
Wydawnictwo: Muza
Ocena: 5/10
"Szeptacz" to jedna z najbardziej promowanych książek mijającego roku. Jeszcze kilka tygodni temu we wszystkich mediach społecznościowych pełno było recenzji zapowiadających, że jest on jednym z najbardziej trzymających w napięciu i wzbudzających dreszcz grozy thrillerów. Zwykle zachowuję sceptycyzm względem takich haseł, lecz pomimo, iż do lektury podeszłam bez większych oczekiwań, i tak się rozczarowałam.
Zaczęło się nieźle - ojciec z synem przeprowadzają się do małego miasteczka, dziecko rozmawia z nieistniejącymi ludźmi, mężczyzna słyszy dwa różne głosy podczas kiedy widzi tylko chłopca mówiącego do siebie. Chwilami naprawdę się bałam - do tego stopnia, że czytając przed zaśnięciem musiałam odłożyć książkę do rana i sięgnąć po coś lżejszego. Niemalże do samego końca wydawało mi się, że niektórych wątków autorowi nie uda się wytłumaczyć bez nawiązywania do zjawisk paranormalnych. Dalej tylko gorzej - wyjaśnienie okazało się dość banalne i niewyróżniające się na tle rozmaitych innych powieści tego gatunku, które wcześniej czytałam. Rozwiązanie sprawy kryminalnej było łatwe do przewidzenia, odnoszę wrażenie, że nie tylko dla czytelnika, ale też dla śledczych zaangażowanych w sprawę Szeptacza. Pojawiło się mało zwrotów akcji, od których w thrillerze powinno się roić, mało zapętleń, zabrakło mi pewnego rodzaju gry psychologicznej z czytelnikiem, zwodzenia na manowce. Pominięto też wyjaśnienie, kim był ów realny głos, z którym rozmawiał chłopiec - na przykład czy ktoś zakradał się wtedy do domu. Z serii niedociągnięć - kwestia dbania o bezpieczeństwo kuleje w wykonaniu bohaterów, a naprawdę nie jest trudno zamykać drzwi na klucz, szczególnie kiedy w okolicy dzieją się niepokojące rzeczy i każdy rodzic pilnowałby tego niemalże obsesyjnie w podobnej sytuacji. Bohater natomiast w niesamowicie naiwny sposób zapomina o takich kwestiach, jakby autorowi brakło lepszego pomysłu na to, by wprowadzić zagrożenie.
Jednym z wątków pobocznych była trudna relacja samotnego ojca z synem, jak również z własnym ojcem odnalezionym po latach. Tutaj z kolei zabrakło mi głębszej warstwy psychologicznej - skoro już decydujemy się poruszać takie tematy, warto zrobić to w sposób wnikliwy i oddziałujący na emocje czytelnika. Bohaterowie sprawiali wrażenie wykreowanych bardzo pobieżnie, pod względem charakterologicznym na tyle papierowo i płasko, że tydzień po skończeniu lektury niewiele już potrafię o nich powiedzieć, a za miesiąc zupełnie rozmyją się w pamięci. Wątek traumy głównego dziecięcego bohatera także wymagałby dopracowania, podobnie jak wątek traum z dzieciństwa mordercy - na przykład to, dlaczego własny ojciec tak bardzo go nienawidził. O samym Szeptaczu też chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej - jakie doświadczenia go ukształtowały, chciałabym poznać genezę tego całego zła.
Prócz wyżej wymienionych zarzutów odnoszę wrażenie, że znaczna większość thrillerów posługuje się pewnym schematem - bardzo często sprawa ma swoje korzenie w przeszłości (zabójstwa przypominają te popełniane przed laty, mamy do czynienia z naśladowcą) oraz dotyczą dzieci - porwania, zaginięcia. Zdaję sobie sprawę, że jest określona ilość możliwości w kwestii pisania o zbrodniach i im więcej przeczytanych książek, tym trudniej o zaskoczenie, jednak nie tracę nadziei na coś naprawdę spektakularnego. Podsumowując - uważam tę książkę za mocno przereklamowaną i naprawdę przeciętną.